środa, 10 września 2014

Kursy Bosa Antica 2014

W lipcu, jak co roku prowadziłam kursy dla dzieci i młodzieży Bosa Antica we Włoszech. To już 7. edycja kursów i towarzyszącego im festiwalu muzycznego. W kursach uczestniczę od początku i na przestrzeni ostatnich lat miałam okazję obserwować, jak z małej, lokalnej imprezy kurs przerodził się w międzynarodowe wydarzenie o dużym zasięgu. Przyjeżdżają tu pedagodzy i uczniowie z całej Europy. Jak co roku podczas kursów prowadziłam zajęcia z uczniami i studentami oraz brałam udział w koncertach.Miałam przemiłą klasę: byli uczniowie z Sardynii, przyjechały również dwie uczennice z Polski. Obecność polskich uczestników zawsze bardzo mnie cieszy, gdyż podczas pracy z nimi znika bariera językowa, poza tym, niejednokrotnie mają oni wyróżniający się poziom w stosunku do studentów zagranicznych.
Bardzo zżyłam się z moimi uczniami z Sardynii,  niektórzy przyjeżdżają do mnie już po raz kolejny, biorą udział w kursach zimowych, które prowadzę w Alghero. Mam ogromną satysfakcję, gdy mogę obserwować ich postępy i pierwsze sukcesy koncertowe. Sardyńczycy mają w sobie wiele entuzjazmu i radości z grania, bardzo garną się do muzyki, myślę, że po prostu ją kochają. Choć niejednokrotnie mają spore braki techniczne i repertuarowe, szybko nadrabiają zaległości. Bardzo lubię z nimi pracować bo udziela mi się ich entuzjazm.

W tym roku podczas towarzyszącego kursom festiwalu, po raz pierwszy wystąpiłam w koncercie nocnym. Nigdy wcześniej nie grałam recitalu o północy, w dodatku solowego. Koncert odbył się 17. lipca w przepięknym, bardzo starym kościółku (Chiesa del Rosario) w położonym na bosańskiej starówce, blisko Galerii MAP. W kościele nie ma fortepianu, dlatego mogą się tu odbywać jedynie koncerty chóralne  i smyczkowe. Nastrój podczas występu był bardzo intymny, choć kościół pełen był ludzi. Sprawiło to delikatne oświetlenie i specyficzna nocna aura. Pomimo zmęczenia codziennymi intensywnymi zajęciami i lekcjami, koncert zaliczam do bardzo udanych. Przyjemnie było znów zagrać solowe utwory Bacha, Bibera i Telemanna, wspaniale jest czasem wrócić do źródeł. Uwielbiam polifonię, w ciągu roku mam mało czasu, żeby ćwiczyć solowy repertuar, głównie zajmuję się kwartetem, dlatego tym większą przyjemność sprawiło mi ponowne obcowanie z tego typu muzyką, wsłuchiwanie się w nią, odkrywanie nowych pomysłów interpretacyjnych. Skrzypce solo mają w sobie coś magicznego, szczególnie, gdy gra się w dobrej akustyce i ze swobodą, gdy nie ograniczają nas konwencje wykonawcze i bariery techniczne. Wtedy granie sprawia ogromną przyjemność. Poza tym, ćwiczenie solowego repertuaru doskonale wpływa na wzrost formy skrzypcowej, która na długo po takim koncercie pozostaje zwyżkowa.
Podczas występu towarzyszył mi skrzypek Alessio Manca, z którym wykonałam sonaty kanoniczne Telemanna. 

Więcej o kursach przeczytać można na stronie www.corsibosaantica.it



Z moimi uczniami

Agnieszka Marucha, Alessio Manca, koncert o północy, Bosa

Po koncercie

plakat festiwalu

Po zakończeniu kursów zostałam jeszcze kilka dni na Sardynii, gdyż grałam recital w Sassari, podczas festiwalu Le Sonorita Riservate, XIV Festival Cameristico Internazionale.
Wraz z pianistką Angelą Oliviero wykonałam utwory Bibera, Mozarta, Beethovena i Brahmsa. Koncert miał odbyć się pod gołym niebem, ale zerwał się wiatr, zrobiło się zimno i deszczowo, więc występ został przeniesiony do budynku. I bardzo dobrze, gdyż aula Liceo Classico w Sassari, to jedna z wdzięczniejszych sal kameralnych w których występowałam.
Tego lata oba koncerty na Sardynii były dla mnie bardzo przyjemnym doświadczeniem. Po bardzo intensywnej pracy z kwartetem w ubiegłym roku, prawie zapomniałam, jak wspaniale jest czasem pograć solo lub z fortepianem. Mam nadzieję, że takich występów będzie wkrótce więcej.
Po koncercie miałam jeszcze kilka dni, by odpocząć na przepięknych plażach północnej Sardynii. Nareszcie! Marzyłam o tym prawie cały ubiegły rok:-)


Z pianistką Angelą Oliviero podczas recitalu w Sassari, 23.07.2014

W drodze na scenę po koncercie, publiczność dopisała:-)




wtorek, 2 września 2014

XIV Festival International de Musique en Catalogne, Cerét, Francja

Właśnie wróciłam z festiwalu muzyki katalońskiej z Francji. Zagrałam tam z Opium String Quartet bardzo udany koncert, obfitujący w wiele prawykonań, w tym światowych.
Między innymi zagrałyśmy po raz pierwszy Kwartet smyczkowy Ryszarda Sielickiego, który będziemy nagrywać w przyszłym roku na płytę poświęcono twórczości kompozytora. Kwartet jest kompozycją ciekawą, zabawną, nawiązującą w swej stylistyce do utworów D. Milhauda lecz wykorzystującą ponadto wiele elementów polskiej muzyki ludowej. Swą lekkością i bajkową atmosferą budzi skojarzenie z muzyką filmową dla dzieci, którą z resztą kompozytor również pisał.
Kolejnym premierowym utworem, o zupełnie odmiennej stylistyce był wykonany przez nas III Kwartet Joanny Bruzdowicz poświęcony 70. rocznicy Powstania Warszawskiego, napisany specjalnie dla OPQ.  Na koncercie zagrałyśmy środkową część utworu, Elegię, pełną zadumy, mroku, o dużej rozpiętości dynamicznej i kolorystycznej oraz potężnym ładunku emocjonalnym.
Koncert dopełniła Suita Polska Macieja Małeckiego, Dedykacja Piotra Mossa i Orawa Wojciecha Kilara, jako swoisty hołd dla zmarłego niedawno kompozytora.

Festiwal muzyki Katalonii odbywa się w Cerét od wielu lat, jego organizatorką i pomysłodawczynią jest p. Joanna Bruzdowicz, która od kilku lat jest mieszkanką Cerét. Festiwal obfituje w wiele różnorakich wydarzeń artystycznych, od muzyki folkowej, poprzez klasykę, muzykę współczesną i jazz. Muzyka łączy się tu z performancem i wystawami malarskimi.
Z resztą samo miasteczko Ceret stanowi znakomitą scenerię dla tych wszystkich wydarzeń. To spokojne i malownicze miasteczko położone na granicy Francji i Hiszpanii, otoczone górami pełne jest malowniczych zakątków i ocienionych skwerów. Tu zawsze jest piękna pogoda, posiłki je się na powietrzu, wszędzie jest blisko no i można odpocząć od zgiełku dużego miasta. Tymi cechami z resztą charakteryzuje się cały region południowej Europy. Uwielbiam tam wracać (rok temu również wystąpiłyśmy w Cerét kwartetem, dokonując francuskiej premiery Kwartetu Witolda Maliszewskigo). Mam nadzieję, że za rok znów tam wrócimy!

Plakat festiwalu

I program koncertu

Tak zainspirowała jedną ze słuchaczek Orawa Kilara

Takie plakaty powitały nas na lotnisku w Barcelonie:-)

W uroczym Cerét


W dniu wyjazdu odwiedziłyśmy lokalny targ

Były tam stoiska z piękną, lokalną ceramiką...

i ręcznie robionymi mydłami






poniedziałek, 1 września 2014

Habilitacja wspomnienie:-)

Po długiej przerwie wracam ponownie na bloga. Nareszcie:-) Po moim ostatnim majowym wpisie tyle się działo, że nie miałam nawet chwili, by tu zajrzeć, a co dopiero napisać.
Nazbierało się mnóstwo zaległości, które będę systematycznie uzupełniać.
Najpierw wracam do mojej habilitacji. Przewód poszedł bardzo dobrze, po udanym recitalu i wyczerpującej obronie otrzymałam prawie jednogłośnie tytuł doktora habilitowanego. Bardzo jestem dumna z otrzymania tego tytułu, gdyż jest to efekt wielu lat mojej ciężkiej pracy zarówno artystycznej, pedagogicznej jak i naukowej.
Po przewodzie mogłam trochę odetchnąć, ale niestety jedynie na 2 dni, bo potem zaczął się istny maraton: koncerty z kwartetem, wyjazd do Francji na kurs Pro Quartet, dyplomy studentów i na koniec kursy w Danii i na Sardynii. A po drodze przeprowadzka i różne zawirowania mieszkaniowo-logistyczne.Wczoraj wróciłam z kolejnego koncertu we Francji i wreszcie mogę spokojnie usiąść i zająć się relacją z ostatnich wydarzeń.

Oto wspomnienie fotograficzne z przewodu.