poniedziałek, 15 października 2012

Nowe artykuły we wrześniowej w Muzyce21

We wrześniowym numerze miesięcznika Muzyka21 okazały się dwa moje artykuły dot. kursów Bosa Antica we Włoszech. Jeden z nich to krótkie podsumowanie warsztatów, natomiast kolejny, to wywiad ze słynnym pianistą Aldo Ciccolinim, który udało mi się przeprowadzić pod koniec trwania kursów. Bardzo podoba mi się krótka rada, jaką maestro dał wszystkim młodym artystom (w szczególności takim, którzy często są na dorobku, bez stałych etatów, walczą o koncerty, bo dla nich te koncerty to finansowe Być albo nie być). Aldo mówi: Trzeba iść do przodu i bez względu na kryzys, nie wolno przestać pracować. Trzeba cały czas grać, nie poddawać się.
Ta zasada stała się ostatnio moim życiowym  mottem. Pomimo niepowodzeń nie wolno się poddawać ani wątpić w sens tego, co się robi. Trzeba iść do przodu z podniesioną głową i nie martwić się na zapas. Często już bywało tak, że propozycje koncertowe przestawały przychodzić a ja martwiłam się, co będzie dalej. Gdy przeniosłam się do Frankfurtu i przestałam pracować na etacie wiele wieczorów spędziłam na martwieniu się i zastanawianiu nad sensem mojej pracy. Bałam się utraty finansowej niezależności i niepewności, jaka cechuje ludzi wykonujących wolny zawód. Bałam się, że będę otrzymywać nieciekawe propozycje i grać jakieś nędzne chałtury żeby zarobić parę groszy (bo bez znajomości ciężko jest wejść w nowe, zamknięte środowisko muzyczne). Nieraz zastanawiałam się, czy nie lepiej zacząć wszystko od nowa w jakimś bardziej stabilnym sektorze, czy zwyczajnie się nie przebranżować. Ale zawsze po jakimś czasie życie szykowało mi niespodziankę i okazywało się, że przychodzą kolejne ciekawe koncerty, że ktoś dał dofinansowanie na mój projekt, że mogę grać koncerty w fantastycznych orkiestrach, że jest propozycja zagranicznego tournee i życie toczyło się  dalej. Wszystkie drobne i większe niepowodzenia, to, że czasem ma się pod górkę, tylko wzmacniają człowieka. Wierzę w powiedzenie Co cię nie zabije to cię wzmocni, w moim przypadku sprawdza się co do joty.
A jeśli chodzi o kryzys, rzeczywiście muzykom dał się on mocno we znaki. Mniej jest imprez kulturalnych (bo jak ciąć koszty, to najpierw pod nóż idzie kultura), mniej bankietów firmowych (kiedyś obecność zespołu muzyki klasycznej na imprezie firmowej była oznaką prestiżu, nikt nie liczył się z kosztami, teraz nawet wielkie korporacje zaczynają oszczędzać....), coraz więcej orkiestr jest zamykanych....przykłady można by mnożyć. Mam wrażenie, że w tym środowisku po kilku latach nastąpi naturalna selekcja i przetrwają tylko najlepsi, albo ci, którzy mają najwięcej układów. Czarna wizja. Ale, jak mawia Ciccolini, trzeba robić swoje i nie martwić się na zapas. Może kryzys w końcu minie?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz