środa, 21 listopada 2012

Plany na grudzień

Znów bardzo dużo się dzieje. Na naszej kwartetowej stronie internetowej dużo zmian: nowe mp3, nowe pliki do pobrania, nowe aktualności. Jest co czytać i czego słuchać:)
Jeśli ktoś chciałby posłuchać fragmentów naszej nowej płyty z utworami Macieja Małeckiego, to właśnie tam można ich posłuchać. Zapraszam na www.opium.art.pl do sekcji muzyka

Grudzień szykuje się bardzo koncertowo. Choć miałam nadzieję, że będę siedzieć w domu i pisać, nie uda się:) Szykuje się pięć koncertów zarówno solowych jak i z kwartetem oraz triem. Moją habilitację będę chyba pisać po nocach!

11 grudnia 2012 odbędzie się promocja mojej płyty z utworami Hansa Hubera podczas konferencji pt. Gabriel Narutowicz- Prezydent Polak-Szwajcar organizowanej przez Ambasadę Szwajcarii.
Razem z pianistą Tomkiem Pawłowskim wykonamy Utwory Poetyckie op. 99 Hansa Hubera. Konferencja odbędzie się w Galerii Zachęta o godz. 17.30, wstęp tylko za zaproszeniami, impreza zamknięta

06. 12.2012
Razem z Opium String Quartet wystąpimy  na XVI Kongresie BWI, w Pałacu Ossolińskich w Sterdyni. Będzie Tryptyk-koncert o Człowieku i Jego Prawach, wystąpi p. Anna Seniuk & O.S.Q.
Oto plakat zbliżającego się koncertu:



07.12.2012 
Wieczór Mistrzów w RDC, Mazowiecki Teatr Muzyczny, Pl. Bankowy, Warszawa, godz. 19
Audycja Radiowa Wieczór Mistrzów, oprawa muzyczna Opium String Quartet, NA ŻYWO

08.12.2012
Koncert promujacy najnowszą płytę O.S.Q
Zamek Królewski w Warszawie
godz. 12:00

17.12.2012 
Salon Muzyczny w Pałacu Staszica, Pałac Staszica, ul. Nowy Świat 72, godz. 19
Ostatni w tym roku koncert z cyklu PAN Chopin, Trio Galant, w programie: Chopin, Piazzola, kolędy, info:http://tifc.chopin.pl/aktualnosci.php

sobota, 10 listopada 2012

Huber, Huber!!!

Już od kilku dni w sklepach jest dostępna moja nowa płyta z utworami Hansa Hubera. A ja coraz więcej czasu spędzam w towarzystwie kompozytora. Na poważnie zabrałam się do pisania mojej pracy habilitacyjnej i w związku z tym zbieram informacje dotyczące jego życia i twórczości. Niestety większość materiałów jest w języku niemieckim, co utrudnia pracę (nie wspominając o tym, że część z nich pisana jest czcionką gotycką. Kurcze, żeby mieć taki skaner, który by przerabiał tę czcionkę na współczesną! O ile by mi to przyspieszyło i ułatwiło pracę! Marzenie....)
Odwołałam w tym miesiącu wszystkie projekty orkiestrowe (zostawiłam tylko kwartet- ale to nie praca, to przyjemność :D) i postanowiłam skupić się tylko i wyłącznie na pisaniu. W takich chwilach uświadamiam sobie, w jak komfortowej sytuacji się znajduję: nie mam dzieci, mąż jest samodzielny i ma mnóstwo swojej pracy, więc rozumie moją; mam środki finansowe na to, żeby nie brać wszystkich projektów i przez chwilę nie pracować zawodowo. Mogę więc w spokoju poświęcić się pracy naukowej! Jednym słowem: jest dobrze!:)
A gdy na dworze ciemno i zimno, nie ma nic przyjemniejszego, niż owinąć się kocem, obłożyć książkami i popijając wędzoną czarną herbatę (najlepiej herbatę  Samowar Kusmi Tea (uwielbiam ją, ale jest nieprzyzwoicie droga!),lub też najzwyklejszy Lipton (opcja tańsza:) no i koniecznie z pigwą lub malinami w środku) czytać pełną niespodzianek biografię Hubera i mu współczesnych. Prawie przenoszę się w czasie do XIX wieku (szczególnie ta czarna herbata z wkładką owocową jakoś budzi dużo skojarzeń z przeszłością, nie wiem dlaczego...)
A ponieważ muzyka Hubera jest przepiękna, to praca idzie mi bardzo dobrze.
Dla wszystkich, którzy chcieliby posłuchać fragmentu nowej płyty mały bonus: Walzer z cyklu Utworów Poetyckich op. 99 na serwisie youtube. To jedna z moich ulubionych miniatur Hubera. Mam nadzieję, że ten drobiazg wzmocni apetyt na więcej utworów szwajcarskiego kompozytora.
Przy fortepianie Tomasz Pawłowski.


czwartek, 8 listopada 2012

Wspomnienie koncertu w Fotoplastikonie Warszawskim

W zeszłym roku miałam okazję występować w Fotoplastikonie Warszawskim (pisałam o tym koncercie na blogu : http://agamarucha.blogspot.com/2012/05/kwietniowy-koncert-w-fotoplastikonie.html.)
Choć pomieszczenie jest malutkie, odbywają się tam koncerty, chyba najbardziej kameralne w całej Warszawie. Występy od kilku miesięcy są rejestrowane. Mój koncert nie został niestety nagrany, gdyż wtedy dopiero przymierzano się do filmowania imprez w Fotoplastikonie, testowano kamery, mikrofony i światło. W związku z tym operatorzy nagrali tylko fragment mojej próby (stąd odgłosy rozmów w tle) w ramach poznawania pomieszczenia. Szkoda, bo sam koncert poszedł dużo lepiej, światło było zgaszone i na prawdę super mi się grało. Na próbie byłam trochę rozkojarzona, musiałam dopiero oswoić się z takim małym pomieszczeniem...Tym niemniej wrzucam film, bo jet moim zdaniem swoistą ciekawostką. Oto jak wygląda wnętrze fotoplastikonu i jaka akustyka w nim panuje:

Filmik powstał dzięki serwisowi www.uwolnijmuzyke.pl




środa, 7 listopada 2012

Wrześniowa sesja zdjęciowa w Studio Vidoq

We wrześniu wraz z kwartetem Opium miałam sesję zdjęciową do nowej kwartetowej płyty (Małecki, AP 0268). Kilka zdjęć z tej sesji umieściłam już w poprzednich postach. Autorką zdjęć jest Barbara Piotrowska a cała sesja odbyła się w magicznym studio fotograficznym Vidoq (http://www.vidoq.pl/)
Przy okazji zdjęć kwartetowych zrobiłam kilka fotografii solo ze skrzypcami. Tym razem w zupełnie innym wcieleniu niż zwykle, w odważniejszym i bardziej zdecydowanym image. Jest poważniej i mniej delikatnie niż zwykle. Podoba mi się na tych zdjęciach sposób trzymania skrzypiec- zupełnie inny niż zwykle. Na jednym z nich skrzypce wyglądają jak rakieta tenisowa, na innym jak damska torebka:) Na dwóch zdjęciach to właśnie skrzypce są głównym bohaterem planu. Podoba mi się stonowana kolorystyka tych zdjęć i ich specyficzny klimat. Ktoś znajomy stwierdził, że na tych fotografiach zupełnie nie przypominam siebie, że jestem do siebie samej nie podobna. Myślę, że to nie jest do końca prawda, to jestem ja, tylko inna, bardziej przekorna i bardziej stanowcza. No i poważniejsza niż na poprzednich sesjach.

Fryzura i makijaż jest dziełem stylistek współpracujących ze studiem (przy okazji podpatrzyłam kilka makijażowych tricków, mam nadzieję, że przydadzą się na przyszłość. Smoky eyes czyli mocno zaznaczone oczy od czasu tej sesji stały się jednym ze stałych elementów wizerunku scenicznego mojego kwartetu:)

Zapraszam do oglądania. Ja mam wśród tych zdjęć jedno szczególnie ulubione.







niedziela, 4 listopada 2012

Opium String Quartet: Praca nad kolejną płytą

Na początku października wraz z kwartetem Opium dokonałam pierwszego nagrania na naszą kolejną płytę. Choć dopiero co ukazało się nowe CD z utworami Macieja Małeckiego, nie spoczywamy na laurach, tylko idziemy za ciosem i nagrywamy kolejną płytę! Trzeba działać, póki mamy czas, chęci i siły:)
I tym razem będzie to nagranie muzyki współczesnej, o charakterze monograficznym, poświęcone twórczości kameralnej kompozytora Piotra Mossa. Na płycie znajdzie się monumentalny kwartet Chagall oraz utwór Le Lien Entre Les Jours  na głos i kwartet, którego partię solową zgodziła się wykonać p. prof. Jadwiga Rappe! To dla kwartetu ogromny zaszczyt! Ten właśnie utwór zarejestrowałyśmy w październiku b.r. Nagranie odbyło się w radiowym Studio Koncertowym im. W. Lutosławskiego (S1). Reżyserem dźwięku był niezastąpiony Zbigniew Kusiak.

W tym miesiącu czeka nas intensywna praca - musimy zmierzyć się z Kwartetem Chagall Piotra Mossa, którego nagranie planujemy na styczeń 2013 r. Już z partytury wynika, że jest to utwór niełatwy, o złożonej strukturze harmonicznej i wielu trudnościach czysto technicznych. Z całą pewnością kompozycja ta  niejednokrotnie nas zaskoczy i będzie kopalnią muzycznych pomysłów! Jestem pewna, że praca nad tym kwartetem przyniesie ze sobą wiele ciekawych wrażeń i emocji! Będzie to kolejny nowy utwór w naszym kwartetowym repertuarze. A więc: do roboty!

Opium String Quartet i Maestra Jadwiga Rappe.

Opium String Quartet i Maestra Jadwiga Rappe.

Opium String Quartet i Maestra Jadwiga Rappe.


sobota, 3 listopada 2012

Kurs dla skrzypków w Alghero (29.10-02.11. 2012)


I znów zawitałam na Sardynię. W tym roku to już trzeci raz (w marcu prowadziłam kurs dla skrzypków w Alghero, a w lipcu była Bosa Antica). To właśnie na Sardynii, w Alghero powstały jedne z pierwszych wpisów na tym blogu. Było to to chyba w marcu. Blog od tamtej pory odwiedziło już ponad 2600 osób, co bardzo mnie cieszy (mam włączoną opcję nieliczenia moich własnych wejść, więc mam nadzieję, że nie byłam to tylko ja:))
W tym roku pobyt zaczął się dość pechowo, gdyż z powodu opóźnienia samolotu we Frankfurcie i haotycznej przesiadki w Rzymie, moja walizka nie doleciała na czas. To już trzeci raz w ostatnich miesiącach, i mam nadzieję, że ostatni. Teraz jestem na lotnisku w Rzymie, wracam do Frankfurtu, mam przerwę pomiędzy dwoma samolotami i bardzo liczę na to, że tym razem bagaż dotrze razem ze mną (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w walizce znajduje się ser pecorino, genialne salami i około kilograma przepysznych włoskich i sardyńskich słodyczy, oraz oczywiście miód z Sardynii- jeden z moich ulubionych! Nie chciałabym, żeby to jedzenie się zepsuło!).
Tak czy inaczej trzy dni temu wylądowałam na Sardynii bez bagażu, za to z koszmarnym bólem głowy. Cały dzień we Frankfurcie była straszna pogoda, zimno, szaro i deszczowo, miałam więc nadzieję, że na Sardynii powita mnie upał i słońce. Niestety, tam też zawitała mgła, deszcz i sztormy. Więc niestety nie nacieszyłam się w pełni słońcem, za to nic mnie nie rozpraszało i miałam idealną atmosferę do pracy.
W tym roku, tak jak poprzednio, mieszkałam we wspaniałym hotelu Villa Las Tronas, gdzie tym razem poczułam się prawie jak u siebie. Hotel jest obłędny, położony nad samym morzem, z genialną kuchnią i przepięknym, bardzo gustownym wystrojem wnętrz. Oczywiście jest tam prywatna plaża i spa! Właścicel hotelu jest prawdziwym melomanem i mecenasem sztuki, intensywnie wspiera rozwój lokalnej kultury. To właśnie dzięki niemu oraz organizatorowi kursów, Alessio Manca, mój pobyt w Alghero był możliwy. Wspaniale, że są jeszcze tacy ludzie, którzy finansują artystów oraz edukację muzyczną i robią to zupełnie bezinteresownie!
Pomimo bardzo intensywnej pracy skorzystałam z uroków hotelu. 2 razy byłam w przepięknym spa, podziwiałam niesamowite widoki z hotelowego tarasu, wdychałam słone morskie powietrze i delektowałam się wspaniałymi posiłkami z hotelowej restauracji.
Do luksusu bardzo łatwo można się niestety przyzwyczaić. Będzie mi brałowało wykwintnych śniadań, świeżo wyciskanego soku z pomarańczy, soczystych melonów i ananasów oraz pieczonej na miejscu crostaty (to moje ulubione włoskie kruche ciasto z marmoladą, sklepowe nie umywa się do pieczonego w domu). I najlepszego na świecie cappuciono!
Pierwszą noc przespałam w hotelowym szlafroku, a następnego dnia musiałam doprowadzić się do stanu używalności przy naprawdę bardzo ograniczonej liczbie kosmetyków (bo wszystko, łącznie z kosmetyczką i laptopem miałam w walizce). Na szczęście następnego dnia bagaż dotarł i mogłam znowu w pełni korzystać z uroków Sardynii.
Pomimo niesprzyjającej pogody udało mi się zrobić wypad do Alghero (bo hotel znajduje się poza centrum miasta) i zjeść lunch w tej samej restauracji co poprzednio. Jest tam samoobsługa, w związku z tym panuje swobodna atmosfera, można jeść na dworze, nikt nikogo nie obserwuje. Wolę takie lokale niż sztywne restauracje z kelnerami, gdzie czuję się strasznie niezręcznie, szczególnie gdy jestem sama. Z przyjaciółmi to co innego, ale będąc sama zdecydowanie wolę lokale samoobsługowe. Oczywiście do mojego stolika podeszło stado kotów, które znają tę knajpę i przychodzą tam żebrać o resztki. Byłam na to przygotowana, więc zamówiłam dodatkowy chleb. Resztki ryby z obiadu również się nie zmarnowały:)
Na deser zjadłam jedyne w swoim rodzaju włoskie lody (tłuste i bardzo aromatyczne).
Kontynuując temat kulinarny:
Podczas trzech dni w Alghero zaliczyłam spaghetti a la vongola (x2:)), smażone świeże kalmary, solę ze szparagami i wiele rodzajów przeróżnych antipasti. No i oczywiście pizzę (moją ulubioną z bakłażanem, ma się rozumieć!). Na Sardynii dużo osób zamawia pizzę na której są frytki, dla mnie to dziwne połączenie, nie mówiąc o tym, jak straszna jest to kaloryczna bomba. Ale widocznie na Sardynii nikt sobie nic z kalorii nie robi, bo taką pizzę widziałam kilkakrotnie. Uczniowie też ją zamówili podczas pożegnalnej kolacji.

CDN...

Kilka zdjęć (robionych Iphonem, więc jakość średnia)

Widok z mojego okna!

Pierwsze w życiu łóżko z baldachimem:)

Widok z okna

Jadalnia
Jadalnia

Sola z warzywami w hotelowej restauracji

Jedyny moment lepszej pogody...
Palmy jesienią...
Wielka agawa w hotelowym ogrodzie
Widok na hotel podczas sztormu

 Te koty BARDZO chciały coś dostać:)


A to znalazłam na ścianie jednego z budynków:)

Najlepsze lody!!!!!
Spacer do portu w Alghero
Ostatni wieczór w pizzerii (w tle pizza z frytkami na wierzchu!)

CDN...