niedziela, 29 września 2013

Daegu National Museum

Ponieważ w zeszłym semestrze nie miałam zupełnie czasu na zwiedzanie (gdyż przygotowywałam 9 recitali dyplomowych, miałam multum studentów a w każdej wolnej chwili pisałam moją książkę) to postanowiłam to teraz nadrobić. Obiecałam sobie, że w każdy weekend wybiorę się w jakieś ciekawe miejsce w Daegu. Mam dobrą mapę i wypunktowałam na niej miejsca, które chciałabym odwiedzić. Zaczęłam od wycieczek górskich, byłam też w ogrodzie botanicznym a wczoraj pojechałam do Daegu National Museum, czyli Muzeum Narodowego w Daegu.
Każdą taką wycieczkę trzeba dobrze zaplanować, gdyż Daegu to rozległe miasto (większe niż Warszawa) i podróż w każdą stronę szybkim metrem to minimum 45 minut (a w góry ok. półtorej godziny). Najzabawniejsze jest to, że mieszkańcy Korei uważają, że to małe miasto :) i zawsze mi powtarzają, że w Daegu jest wygodnie i nie ma korków (ha ha ha-akurat!) w porównaniu do Seulu (faktycznie, Seul to moloch!).
Teraz szybko robi się ciemno, już ok. godz. 18 jest zmrok, więc, żeby cokolwiek zobaczyć, trzeba ruszyć się z domu rankiem. W Daegu są trzy duże muzea, każde z nich otoczone jest dużym ładnym parkiem, więc najlepiej połączyć zwiedzanie muzeum ze spacerem lub krótką wycieczką w góry. Wczoraj też miałam taki zamiar, ale zmrok mnie niestety zaskoczył i do parku nawet nie weszłam.

W Daegu, w przeciwieństwie do Seulu, jest bardzo mało sklepów z tradycyjnym rękodziełem koreańskim i pamiątkami, dlatego praktycznie jedyną okazją do kupienia jakiś tradycyjnych rzeczy jest wizyta w sklepikach muzealnych (które niestety są drogie, ale nie ma wyjścia).
Wczoraj kupiłam kilka ładnych koreańskich drobiazgów by dać je w prezencie znajomym po powrocie do Polski. Inną alternatywą prezentową są rewelacyjne alkohole koreańskie, które można kupić w każdym większym supermarkecie (wódka z zatopionym korzeniem żeń-szenia w środku), ale niestety, jak wszystkie szklane butelki - dużo ważą i trudno je w związku z tym przewieźć nie dopłacając za nadbagaż.

Muzea w Daegu nie są duże. To jedno, góra-dwupiętrowe budynki z kilkoma salami ekspozycyjnymi. Ekspozycje są doskonale przygotowane, podświetlone, zaaranżowane i zdigitalizowane, w myśl zasady: nie ilość a jakość. W National Museum jest dużo przestrzeni, wystawę obejść można w godzinę, nie męcząc się przy tym i pamiętając szczegółowo wszystkie jej elementy. Jedna sala poświęcona jest tradycyjnej ceramice, inna złotym i miedzianym posągom (budda, smoki) oraz relikwiarzom a kolejna starym księgom (konfucjanizm) i tradycyjnym strojom. Była jeszcze wystawa dodatkowa poświęcona odzieży, w którą ubierano zmarłych (odkrytej w grobowcach). Są również dwie sale przeznaczone specjalnie dla dzieci. Jedna z nich to biblioteka, a druga to pokój wielofunkcyjny, w którym dzieci mogą lepić tradycyjne naczynia z gliny, bawić się, siedzieć przy mini krosnach czy też zapoznać się z techniką stemplowania materiału i papieru. Ta sala tak mi się spodobała, że sama podstemplowałam kilka kartek i zabrałam na pamiątkę do domu.
I co najważniejsze, wstęp do muzeum był GRATIS:)


Sklepik z pamiątkami

Tak wyglądają sale wystawowe-jest przestrzennie










Chińska suknia ślubna

Skarpeteczki dla dzieci

Wyjściowe ubranko dla dzieci 1

Wyjściowe ubranko dla dzieci 2

Technika stempli

Dawne ozdoby


Wzór na japońskim ślubnym stroju

Naczynia z laki -piękne ale bardzo drogie

Sala dla dzieci

Sala dla dzieci (mini krosna w tle)

Moje dzieło:) technika stempla


Przy akcesoriach do stemplowania


czwartek, 26 września 2013

Daegu - raj dla tych, którzy kochają góry!

Daegu w Korei, gdzie obecnie uczę położone jest w dolinie. Miasto otoczone jest praktycznie z każdej strony pasmem gór, jest więc z czego wybierać. Dla osób, które kochają góry, jest to praktycznie raj!
Przez ostatnie tygodnie w każdej wolnej chwili starałam się gdzieś wyskakiwać na jakąś krótszą bądź dłuższą górską wędrówkę.
Nawet obok kampusu, z tyłu za budynkiem, w którym mieszkam, jest ścieżka, która prowadzi na szczyt niewysokiej góry Pasan. A zaraz za Uniwersytetem, znajduje się bardzo ładny Waryongsan Urban Nature Park, z niedużymi górami i wspaniale opracowanymi ścieżkami przyrodniczymi.
Na południu są wyższe góry: Apsan (660m), Sampilbong Peak i Beobisan (629) oraz Daedeoksan (599). Na Beobisan i Daedeoksan mam zamiar wspiąć się w najbliższych dniach.
Natomiast na północy miasta znajduje się wspaniałe pasmo górskie Palgong. To są już wyższe góry, z dala od miasta, u  ich stóp położonych jest wiele świątyń buddyjskich, jak choćby słynny kompleks świątynny Donghwasa (gdzie niedawno zbudowano największy na świecie posąg Buddy) czy świątynia Buinsa. Z kolei na jednej z gór (Gatbawi) stoi ogromny posąg Buddy. Żeby tam dotrzeć, trzeba się wspinać ok. 2 godziny po bardzo stromych ścieżkach. Ale zawsze jest tam tłum pielgrzymów, rodzin z małymi dziećmi (one też dzielnie się wspinają) i osób starszych. Dla wierzących buddystów z Korei to obowiązkowy punkt pielgrzymek. O każdej porze dnia przed posągiem kłębi się tłum wiernych, którzy przynoszą ryż i inne drobne upominki i zostawiają przed posągiem. Ryż przynieść trzeba, przynajmniej pół kilo! Jest on przeznaczony dla mnichów opiekujących się położoną nieopodal świątynią.
Góry Palgong mają cudowną atmosferę. Wreszcie można pobyć w ciszy w otoczeniu natury (gdyż małe górki w parkach miejskich są zatłoczone, słychać też nieustannie hałas miasta i huk autostrad a z góry widać wieżowce i miejsą aglomerację). Ze szczytów Palgong widać rozpościerające się pasma gór, przy dobrej widoczności można zobaczyć nawet morze! Jestem absolutnie zafascynowana tymi górami i choć aby tam dotrzeć, trzeba jechać autobusem ok. 1,5 godz, byłam tam już 3 razy. I na pewno jeszcze tam wrócę!

DONGHWASA
Mini ogród przy wejściu do Donghwasy

Mapa gór Palgong

Donghwasa - bardzo turystyczne miejce

W buddyjskich świątyniach zawsze wisi tysiące papierowych lampionów!

Wrzuć pieniążek do dzbana i pomyśl życzenie (trzy razy nie wcelowałam...)

W świątyni Donghwasa


Nieodłączne akcesoria potrzebne do buddyjskich obrzędów

Znów wrzucamy pieniążki





Budda a w tle góry Palgong
WYCIECZKA W GÓRY PALGONG i BUINSA
Choć pogoda spłatała mi figla: była mgła, chmury, deszcz i bardzo silny wiatr (coś jak halny), była to jedna z najpiękniejszych wycieczek!

Kolejka linowa na Palgong

Początek wyprawy

Zastanawiałam się, czy jeszcze nie zawrócić...


Na grani było nieprzyjemnie - wiało potwornie, ale skoro inni się nie bali, to ja też nie:)

Stąd wyruszyłam


Palgong we mgle

Mgła była bardzo blisko!

Samseongbok Peak (1153m). Tu też wiało na maksa!

Zejście ze szczytu a po drodze małe miejsce na modlitwę i odpoczynek.

Zejście do najłatwiejszych nie należy. Schodki były ok, ale trzeba również było się wspinać i schodzić po linach.


Buinsa



Las bambusowy z tyłu za świątynią

Albo życzenia albo prośby do Buddy

Mnich doglądający świątyń


Wykończona ale szczęśliwa przed Buinsą


Koreańska wieś:)


GÓRY W MIEŚCIE
Wszystkie, nawet najmniejsze góry w mieście są doskonale przystosowane do aktywnej ich eksploracji. Ścieżki górskie są świetnie przygotowane, utrzymane oraz opisane, dzięki temu nawet osoby nie mające mapy, czują się bezpieczne i wiedzą, na którym odcinku trasy się znajdują. Góry w mieście, choć niewysokie, wyrastają prawie z samego poziomu morza. Miasto jest płaskie i nagle, po prostu pojawia się kilka wypiętrzonych gór. A potem znów płasko. Dlatego wspięcie się nawet na jedyne 600 metrów to spore wyzwanie. Szczególnie, że ścieżki, w przeciwieństwie do naszych europejskich tras górskich, wytyczone są sztucznie i idą po linii prostej na samą górę, według zasady, jak się wspinać to na całego. Dlatego wszystkie ścieżki są bardzo, bardzo strome co przy 30 stopniowym upale sprawia, że po wejściu na takie 600m człowiek jest wykończony i zlany potem!
W miejskich górach na ogół są miejsca, gdzie można poćwiczyć, takie małe siłownie pod gołym niebem. Są metalowe przyrządy do ćwiczeń, jest zegar i oczywiście MUSI być lustro:) I ludzie ćwiczą!


Tak są oznakowane  ścieżki w górach miejskich. Nie można się zgubić:)


Niby mała górka  a wspinania było sporo.

Siłownie pod gołym niebem i obowiązkowo LUSTRO:D

Widok z gór położonych w mieście

Widok na Daegu z Parku Miejskiego Waryongsan


Koreańczycy, to bardzo sportowy naród. Mają fioła na punkcie odpowiedniej odzieży górskiej. Nawet do parku miejskiego na spacer i przy największym upale zakładają specjalne goreteksy i inne wspinaczkowe ubrania. Koniecznie z długim rękawem i długą nogawką, koniecznie buty za kostkę i na traktorze  i koniecznie kijki do schodzenia. Ja w moich krótkich spodenkach, adidasach i bawełnianym podkoszulku (oraz ze złotym!!!plecakiem na plecach) stanowię da nich przykład ignorancji i głupoty. Choć mam czapkę, wodę a w plecaku dodatkowy sweter i legginsy i tak wdaje im się, że nie wiem co to góry i że nie mam pojęcia o wspinaniu:) Są zdziwieni, gdy widzą mnie na szczycie. Ale za to wielu mężczyzn na powitanie stwierdza You are very beautiful, co jet niezwykle miłe, zważając na to, że na ogół przy wspinaczce jestem spocona, zmęczona i mam rozmazany makijaż (albo w ogóle nie mam żadnego!):D

Z widokiem na górę Apsan

Ten Pan był wyjątkiem. Na ogół wszyscy noszą długi rękaw. Pan zrobił mi zdjęcie i koniecznie chciał mieć zdjęcie ze mną na pamiątkę:)