czwartek, 15 grudnia 2016

Międzynarodowa Konferencja Naukowa: Feliks Nowowiejski i jemu współcześni wobec idei muzycznych XIX i XX w.

24 i 25 listopada odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona twórczości Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie, w której miałam przyjemność uczestniczyć.
Konferencja została przygotowana przez komitet naukowo-organizacyjny w składzie: prof. dr hab. Benedykt Błoński, dr hab Leszek Szarzyński, dr Ilona Dulisz, dr Joanna Schiller-Rydzewska, .gr Joanna Kotarska, mgr Ewa Wankiewicz.
Bardzo się cieszę, że mogłam brać udział w tej sesji, gdyż takie spotkania są dla mnie zawsze impulsem, by nawiązać nowe znajomości, poznać nowe miejsca, a przede wszystkim poszerzyć swoją wiedzę o kolejny temat.
O Feliksie Nowowiejskim wiedziałam jeszcze kilka miesięcy bardzo niewiele. Kompozytor ten, podobnie jak wielu mu współczesnych pozostawał przez ostatnie dziesięciolecia nieco zapomniany i dopiero niedawno jego twórczość, szczególnie symfoniczna i kameralna, doczekała się powrotu na estrady. Podobnie jak utwory kompozytorów mu współczesnych: Zygmunta Stojowskiego, Ludomira Różyckiego, Apolinarego Szeluty, Witolda Maliszewskiego czy Grzegorza Fitelbega jego kompozycje przez ostanie 50. lat były zbyt rzadko wykonywane. Ogłoszenie Feliksa Nowowiejskiego patronem roku 2016 i 2017 bardzo przyczyniło się do popularyzacji twórczości kompozytora.
Podczas konferencji miałam przyjemność wygłosić wykład pt.  Legenda op. 32 i Wizja op. 25 Feliksa Nowowiejskiego na tle polskich miniatur skrzypcowych przełomu XIX i XX wieku. Ponadto wraz z pianistką Agnieszką Panasiuk wykonałam krótki koncert złożony z miniatur Nowowiejskiego, Stojowskiego i Wieniawskiego.
Niniejsza konferencja stała się dla mnie mnie impulsem, by bliżej przyjrzeć się utworom skrzypcowym Nowowiejskiego, zupełnie mi wcześniej nie znanym. Nowowiejski kojarzył mi się głównie z twórczością symfoniczną, chóralną i organową. Podobnie jak większość moich kolegów skrzypków, nie zdawałam sobie sprawy, że napisał również miniatury skrzypcowe. O twórczości skrzypcowej Nowowiejskiego nie ma bowiem wzmianki w większości współczesnych polskich leksykonów dotyczących literatury skrzypcowej i kameralnej. Na próżno szukałam omówienia twórczości skrzypcowej Nowowiejskiego, okazało się, że jest to zbyt wąskie zagadnienie, któremu nie została poświęcona żadna osobna publikacja. Być może dlatego właśnie twórczość skrzypcowa Nowowiejskiego przez lata pozostawała białą plamą na mapie literatury skrzypcowej. Świadczy o tym niewielka ilość nagrań oraz wykonań koncertowych tychże utworów.
Pisząc referat o Nowowiejskim odkryłam jego twórczość dla siebie.  Z materiałów biograficznych oraz wspomnień bliskich kompozytorowi osób wyłoniła się fascynująca postać światowej sławy wirtuoza, patrioty, człowieka o otwartym umyśle i wielkim sercu. Studiowanie biografii kompozytora sprawiło mi autentyczną przyjemność. Stanowiło dla mnie bodziec, by bliżej poznać całokształt jego twórczości. 






Uczestnicy konferencji pierwszego dnia obrad

Słów kilka chciałbym dodać jeszcze o samej konferencji.
Obrady mieściły się w Starej Kotłowni-Centrum Innowacji i Transferu Technologii.To stary budynek odrestaurowany w bardzo nowoczesny sposób, łączący w sobie tradycję z nowoczesnością. W budynku znajduje się doskonale wyposażone centrum konferencyjne oraz galeria sztuki, która pełnić może również funkcję sali koncertowej (tam odbył się mój minirecital).

Podczas konferencji muzykolodzy, instrumentaliści, badacze kultury i historycy sztuki z Polski i zagranicy wygłosili łącznie 30 referatów. Odbył się również panel dyskusyjny poświęcony problematyce wykonawczej w twórczości Nowowiejskiego, w którym wzięłam udział. Obradom towarzyszyły trzy koncerty: we wspomnianej Starej Kotłowni, w Bazylice św. Jakuba w Olsztynie oraz w Szkole Muzycznej I i II stopnia w Olsztynie. Konferencja została przygotowana z dbałością o najdrobniejszy szczegół, obfitowała w arcyciekawe referaty i dyskusje. Z całą pewnością było to bardzo ważne wydarzenie artystyczno-naukowe, przeprowadzone na poziomie europejskim.
Mam nadzieję, że Uniwersytet Warmińsko Mazurski jeszcze niejeden raz będzie organizatorem tego typu przedsięwzięcia i że będę mogła ponownie w nim uczestniczyć.

Na koniec chciałabym gorąco podziękować p. Iwonie Dulisz za zaproszenie na konferencję i doskonałe jej prowadzenie, p. Iwonie Fokt i Towarzystwu Muzycznemu im. Feliksa Nowowiejskiego za rzetelną pomoc podczas moich poszukiwań materiałów źródłowych oraz p. redaktorowi Marcinowi Majchrowskiemu, który wydobył dla mnie z archiwum Polskiego Radia pierwsze nagrania utworów skrzypcowych Nowowiejskiego. Od dziś Nowowiejski będzie mi towarzyszył w mojej muzycznej drodze i na pewno jeszcze niejeden raz powrócę do jego twórczości skrzypcowej.

Kilka zdjęć Starej Kotłowni, zapożyczonych z innych blogów o Olsztynie.





poniedziałek, 12 grudnia 2016

AutoPianoForte- koncert na fortepian autonomiczny i solistów

8 grudnia 2016 w Studio koncertowym S1 odbył się arcyciekawy koncert AutoPianoForte.
w koncercie głównym solistą był fortepian autonomiczny Yamaha Disklavier - grający sam, bez solisty. Taka maszyna, kosztująca bagatela, tyle, co średniej wielkości kawalerka w Warszawie, to ciekawa zabawka, dająca zarówno kompozytorom jak i wykonawcom prawie nieograniczone możliwości.
Fortepian autonomiczny to instrument, który obywa się bez pianisty. Nie należy go mylić z syntezatorem. Dźwięk wydobywa się z niego klasycznie – za pomocą młotków uderzających w struny, ale jego wyjątkowość polega na wyrafinowanych serwomechanizmach, które sterowane komputerem, mogą same poruszać mechanizmem młoteczkowym i pedałami. System może też zapamiętywać grę pianisty, odtwarzając następnie w najdrobniejszych detalach jego interpretację.
Sterowanie fortepianem przez komputer daje także ogromne możliwości kompozytorom - i to na tym jego aspekcie skupiony jest projekt „AutoPianoForte”. Mając do dyspozycji klasycznie zbudowany instrument nie trzeba mianowicie liczyć się z ograniczeniami ludzkiej fizyczności. Najbardziej skomplikowane przebiegi krzyżujące się w szalonych tempach, złożone wielodźwiękowe akordy, wymyślne faktury obejmujące całą klawiaturę - wszystko, co można zaprogramować na komputerze, respektując jedynie ograniczenia mechanizmu fortepianowego, jest tu wykonalne. 


Inicjatorem i pomysłodawcą koncertu był kompozytor Jarosław Siwiński a głównym organizatorem Fundacja Przyjaciół Warszawskiej Jesieni, we współpracy z  agencją muzyczną Art Deco Group, Stowarzyszeniem Autorów ZAIKS oraz Polskim Towarzystwem Muzyki Współczesnej.
Podczas koncertu wykonano utwory Jerzego Kornowicza, Alicji Gronau, Krzesimira Dębskiego, Ryszarda Osady, Jarosława Siwińskiego, Michała Górczyńskiego oraz Anny Ignatowicz-Glińskiej.
Koncert poprzedziło poranne spotkanie dla młodzieży oraz spotkanie z kompozytorami, gdzie można było dowiedzieć się więcej o funkcjonowaniu Disklavier.




Opium String Quartet wystąpił w trzech kompozycjach:
przepięknym, hipnotyzującym utworze Jeżeli Jarosława Siwińskiego na sopran i fortepian autonomiczny i kwartet, w El Piano Diabolico Krzesimira Dębskiego oraz Multidramie Alicji Gronau. Niekwestionowaną gwiazdą wieczoru była rewelacyjna śpiewaczka Joanna Freszel, która stworzyła podczas całego koncertu kilka odmiennych,  niezapomnianych kreacji, w każdym utworze wcielając się w zupełnie inną postać.
Słów kilka warto poświęcić Multidramie Alicji Gronau, opisanej jako  utwór z improwizacją w stylu komedii dell arte. To utwór sceniczny z wyraźnie naszkicowanymi rolami wszystkich wykonawców, połączenie opery, dramatu, groteski i komedii. Główną rolę ma tu Colombina (sopran) Alrekino (kontrabas) oraz Pulcinella (klarnet basowy) i Dottore (kwartet). Na scenie dzieje się dużo zaskakujących rzeczy, często następują nagłe zwroty akcji. W muzyce łączą się elementy sonorystyczne z tradycyjną szatą dźwiękową. Sopran ma ogromne pole do popisu- może wykazać się w utworze wszystkimi technikami wolakno-aktorskimi (co z resztą fenomenalnie pokazała Joanna Freszel).
Z całą pewnością jest to niezwykle atrakcyjny utwór, niebanalny, zabawny, nie za długi. Mam nadzieję, że powstanie wersja przearanżowanej partii Disklavier na 2 fortepiany, żeby można było wykonywać go bez udziału fortepianu autonomicznego.

Joanna Freszel-sopran




Duet Colombiny z Arlekinem: Małgorzata Kołcz i Joanna Freszel

Kompozytorka Alicja Gronau z Joanną Freszel

Michał Górczyński i Joana Freszel


Disklavier
Fot. Anton Grosch

Udział w tym utworze był dla mnie ciekawą przygodą muzyczną i mam nadzieję, że uda się go jeszcze gdzieś wspólnie wykonać.

Towarzyszenie fortepianowi autonomicznemu skłoniło mnie do kilku refleksji. Choć był to ciekawy projekt, jednak żaden nawet najdoskonalszy instrument nie jest w stanie zastąpić żywego człowieka.
Choć fortepian taki ma o wiele więcej możliwości technicznych od żywego wykonawcy (może grać wiele arcytrudnych partii równocześnie w szalonych tempach), nie potrafi on zareagować na bodźce. Odtwarza a nie współtworzy. W związku z tym żaden dialog muzyczny nie jest tu możliwy. To taka kontynuacja gry z taśmą lub raczej metronomem. Możliwości instrumentu fascynują lecz sama gra z nim rozczarowuje. Niestety. Disklavier to bardzo interesująca ciekawostka muzyczna, ale w żadnym wypadku nie może ona zastąpić żywego człowieka. Czyli nadal na polu artystycznym CZŁOWIEK, nawet z gruntu niedoskonały i ograniczony swą fizycznością wypada lepiej w konfrontacji z super MASZYNĄ. Nie jest ona w stanie go zastąpić.



sobota, 3 grudnia 2016

HMG Festiwal w Krakowie

30.10. 2016r. wraz z Opium Strng Quartet pojechałam do Krakowa by wziąć udział w Festiwalu Henryka Mikołaja Góreckiego. Zostałyśmy zaproszone do wykonania koncertu z muzyką polską.
Dzień zaczął się znakomicie: piękna, choć chłodna jesienna pogoda, komfortowa podróż do Krakowa nowym pociągiem pendolino, a następnie spacer po krakowskiej starówce i dobry obiad.
Niestety na próbie okazało się, że wspaniały, stary kościół -Kolegiata św. Anny, w której odbywał się koncert, nie jest ogrzewany i że panuje w nim temperatura taka jak na powietrzu, czyli może ok. 7 stopni C. Było na prawdę zimno! Choć przygotowałam się na takie warunki, bo nieraz grałam koncerty w kościołach zimą, miałam nadzieję, że świątynia będzie dysponować minimalnym choć ogrzewaniem. Niestety, okazało się, że trzeba grać w trudnych warunkach. I chociaż miałam na sobie wszystkie ciepłe rzeczy i było mi ogólnie gorąco, to ręce i palce cały czas pozostawały zimne i skostniałe. Trudno było się rozgrzać i na prawdę dobrze rozegrać.
Sam koncert udał się dobrze, choć niska temperatura przeszkadzała w komfortowym graniu. Trudno było również o idealne skupienie, gdyż próba przed samym występem dosyć nas zmęczyła.
Ponadto podczas koncertu panował w kościele półmrok, czego nie lubię. Trudno było zobaczyć nuty, partnerów z zespołu i publiczność (nie widać tego na zdjęciach, ale było na prawdę ciemno!). W związku z tym interakcja z publicznością była utrudniona. Ale pomimo to dałyśmy z siebie wszystko! Starałyśmy się ocieplić naszym graniem zimne kościelne mury i naszą energetyczną muzyką rozgrzać zmarzniętą publiczność. Pomimo tych niełatwych warunków, wspaniale było wystąpić w tak pięknej świątyni. Kolegiata to bardzo duży kościół barokowy, zachowany w idealnym stanie. Jego wnętrze spokojnie może konkurować z najlepszymi świątyniami włoskiego baroku.
Tradycją Festiwalu jest zapraszanie do udziału w koncertach liczące się polskie kwartety. Występował tu już wcześniej Kwartet Śląski i Royal String Quartet. Miło mi, że Opium String Quartet został doceniony przez organizatorów i również dołączył do tego grona.
Bardzo się cieszę, że publiczność dopisała. Nie mam w Krakowie żadnych znajomych i bałam się, że będzie na widowni mało osób, gdyż nikogo nie zaprosiłam na koncert. A kościół wypełnił się prawie całkowicie!
 
Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze wrócić do Krakowa.  









piątek, 2 grudnia 2016

Relacja fotograficzna z koncertu w Stawisku

16. 10. 2016 w Dworku Iwaszkiewiczów w Stawisku odbył się koncert mojego kwartetu.
W Stawisku miałyśmy okazję występować na jednej z poprzednich edycji Festiwalu Muzyczne Konfrontacje. To bardzo szczególne miejsce, emanujące dobrą energią. Przychodzi tam wspaniała, ciepła publiczność, sala jest nieduża, można złapać szczególny, intymny wręcz kontakt ze słuchaczami. Bardzo lubię grać w takich wnętrzach. Dworek Iwaszkiewiczów kojarzy mi się z zakopiańską Atmą, domem Karola Szamanowskiego. Podobny układ pomieszczeń, pamiątki i osobiste rzeczy artystów, podobny zapach, dużo drewna. Piękne przedmioty, książki i bibeloty dopełniają całości. W takim pomieszczeniu wciąż jeszcze unosi się energia jego mieszkańców.
Tym razem duch Iwaszkiewicza bardzo nas wspierał, gdyż koncert mogę bez fałszywej skromności zaliczyć do jednych z najbardziej udanych występów Opium String Quartet.
W Stawisku po raz pierwszy wykonywałam publicznie Kwartet Spiski Sławomira Czarneckiego, utwór, który zrobił na mnie ogromne wrażanie, i który grałam z wielką przyjemnością (choć nie jestem specjalistką od muzyki ludowej). Myślę, że kwartet ten, jak wspomniał kompozytor, można wykonywać na wiele różnych sposobów: stricte folkowo, lub też bardziej klasycznie z zachowaniem ludowej konwencji. Uwielbiam interpretować na swój sposób kompozycje inspirowane folklorem, choć robię to na swój sposób, być może przełamując pewne utarte konwencje.
Koncert w Stawisku na długo zapisze się w mojej pamięci.

maestra Jadwiga Rappe w pieśniach Piotra Mossa (moich ulubionych!)

z kompozytorem Sławomirem Czarneckim