poniedziałek, 14 maja 2012

Koncert Haba Quartet we Frankfurcie

Wczoraj byłam na super koncercie Haba Quartet i wiolonczelisty László Fenyö. Wybrałam się na niego w ostatniej chwili, spontanicznie. Haba Quartet istnieje i koncertuje od wielu lat (a w obecnym składzie już ponad 12 lat), jest znany przede wszystkim w Niemczech, ale jest zapraszany również na sceny międzynarodowe.  Sporo słyszałam o tym zespole, grają w nim moi starsi koledzy z radiowej orkiestry we Frankfurcie. W internecie jest sporo nagrań kwartetu, ale byłam ciekawa, jak zespół brzmi na żywo.

Ponieważ sama gram w kwartecie, bardzo uważnie słuchałam koncertu i obserwowałam muzyków. Rzuca się w oczy ich doskonałe zgranie, ogrom włożonej pracy, słychać, że grają razem od lat. Taka praca czeka mój kwartet, mam nadzieję, że za parę lat będziemy tak super zgrane jak Haba, albo nawet lepiej. Tego wspólnego feelingu nie uzyska się niestety w kilka miesięcy, choć wierzę, że my już jesteśmy na dobrej drodze. Ale poczyniłam dużo ciekawych spostrzeżeń odnośnie samego grania, mam nadzieję, że wkrótce wykorzystam je na naszych kwartetowych próbach.
Zrobiła na mnie ogromne wrażenie ilość repertuaru, jaką posiada ten kwartet! Imponująca lista programu, jakim dysponuje zespół znajduje się na ich stronie internetowej:
http://www.haba-quartett.de/
Niesamowite, ile jest genialnej muzyki na kwartet!!!! I ile jeszcze pięknych utworów przede mną!
Wszyscy członkowie kwartetu, to znakomici muzycy. Podziwiam ich pasję i chęć kameralnego grania. Są przecież bardzo zajęci w orkiestrze. Wszyscy pracują na pełne etaty, mają rodziny, są zajęci i na pewno zmęczeni pracą orkiestrową (a wiem jak czasami intensywne i męczące jest granie w tej orkiestrze, bo czasem sama gram z nimi projekty-i wtedy na prawdę, po 4,5 godzinnej próbie nie mam już siły na skrzypce!), a jednak CHCE im się grać jeszcze w kwartecie. A do tego pracują nad formą instrumentalną, grają w sposób kameralny, a nie orkiestrowy, co wcale nie jest takie oczywiste, po tylu latach grania w tutti dużej orkiestry symfonicznej.
Na początku koncertu wystąpił wiolonczelista László Fenyö, który przez lata był koncertmistrzem sekcji cello w w orkiestrze HR we Frankfurcie. Teraz ma 2 profesury w Niemczech i zrezygnował już z pracy orkiestrowej. Zagrał Suitę d-moll na wiolonczelę solo J. S. Bacha. Wspaniale interpretował tę muzykę! Tak grany Bach bardzo do mnie przemawia, na prawdę sprawiło mi ogromną przyjemność słuchanie kreacji Fenyö! Przepięknie frazował, wydobywał wielogłosowość i wielowymiarowość tej twórczości.
Potem został wykonany kwartet G-dur op. 77 Josepha Haydna, bardzo wirtuozowski i popisowy numer! Doskonale, brawurowo zagrany! Myślę, że będzie to następny kwartet Haydna, za który zabierzemy się z Opium String Quartet:-))
A na koniec usłyszałam kwintet na 2 skrzypiec, altówkę i dwie wiolonczele Schuberta C-dur op. 956. To długi, monumentalny utwór, o niezwykłej głębi, z karkołomną partią pierwszych skrzypiec. Po raz pierwszy słyszałam ten utwór na żywo!

Koncert był bardzo inspirujący i mam nadzieję, że jeszcze niejeden taki wieczór z muzyką przede mną! Czasem super zamienić się rolami i być po prostu słuchaczem:-)

Haba Quartet i László Fenyö


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz