poniedziałek, 12 grudnia 2016

AutoPianoForte- koncert na fortepian autonomiczny i solistów

8 grudnia 2016 w Studio koncertowym S1 odbył się arcyciekawy koncert AutoPianoForte.
w koncercie głównym solistą był fortepian autonomiczny Yamaha Disklavier - grający sam, bez solisty. Taka maszyna, kosztująca bagatela, tyle, co średniej wielkości kawalerka w Warszawie, to ciekawa zabawka, dająca zarówno kompozytorom jak i wykonawcom prawie nieograniczone możliwości.
Fortepian autonomiczny to instrument, który obywa się bez pianisty. Nie należy go mylić z syntezatorem. Dźwięk wydobywa się z niego klasycznie – za pomocą młotków uderzających w struny, ale jego wyjątkowość polega na wyrafinowanych serwomechanizmach, które sterowane komputerem, mogą same poruszać mechanizmem młoteczkowym i pedałami. System może też zapamiętywać grę pianisty, odtwarzając następnie w najdrobniejszych detalach jego interpretację.
Sterowanie fortepianem przez komputer daje także ogromne możliwości kompozytorom - i to na tym jego aspekcie skupiony jest projekt „AutoPianoForte”. Mając do dyspozycji klasycznie zbudowany instrument nie trzeba mianowicie liczyć się z ograniczeniami ludzkiej fizyczności. Najbardziej skomplikowane przebiegi krzyżujące się w szalonych tempach, złożone wielodźwiękowe akordy, wymyślne faktury obejmujące całą klawiaturę - wszystko, co można zaprogramować na komputerze, respektując jedynie ograniczenia mechanizmu fortepianowego, jest tu wykonalne. 


Inicjatorem i pomysłodawcą koncertu był kompozytor Jarosław Siwiński a głównym organizatorem Fundacja Przyjaciół Warszawskiej Jesieni, we współpracy z  agencją muzyczną Art Deco Group, Stowarzyszeniem Autorów ZAIKS oraz Polskim Towarzystwem Muzyki Współczesnej.
Podczas koncertu wykonano utwory Jerzego Kornowicza, Alicji Gronau, Krzesimira Dębskiego, Ryszarda Osady, Jarosława Siwińskiego, Michała Górczyńskiego oraz Anny Ignatowicz-Glińskiej.
Koncert poprzedziło poranne spotkanie dla młodzieży oraz spotkanie z kompozytorami, gdzie można było dowiedzieć się więcej o funkcjonowaniu Disklavier.




Opium String Quartet wystąpił w trzech kompozycjach:
przepięknym, hipnotyzującym utworze Jeżeli Jarosława Siwińskiego na sopran i fortepian autonomiczny i kwartet, w El Piano Diabolico Krzesimira Dębskiego oraz Multidramie Alicji Gronau. Niekwestionowaną gwiazdą wieczoru była rewelacyjna śpiewaczka Joanna Freszel, która stworzyła podczas całego koncertu kilka odmiennych,  niezapomnianych kreacji, w każdym utworze wcielając się w zupełnie inną postać.
Słów kilka warto poświęcić Multidramie Alicji Gronau, opisanej jako  utwór z improwizacją w stylu komedii dell arte. To utwór sceniczny z wyraźnie naszkicowanymi rolami wszystkich wykonawców, połączenie opery, dramatu, groteski i komedii. Główną rolę ma tu Colombina (sopran) Alrekino (kontrabas) oraz Pulcinella (klarnet basowy) i Dottore (kwartet). Na scenie dzieje się dużo zaskakujących rzeczy, często następują nagłe zwroty akcji. W muzyce łączą się elementy sonorystyczne z tradycyjną szatą dźwiękową. Sopran ma ogromne pole do popisu- może wykazać się w utworze wszystkimi technikami wolakno-aktorskimi (co z resztą fenomenalnie pokazała Joanna Freszel).
Z całą pewnością jest to niezwykle atrakcyjny utwór, niebanalny, zabawny, nie za długi. Mam nadzieję, że powstanie wersja przearanżowanej partii Disklavier na 2 fortepiany, żeby można było wykonywać go bez udziału fortepianu autonomicznego.

Joanna Freszel-sopran




Duet Colombiny z Arlekinem: Małgorzata Kołcz i Joanna Freszel

Kompozytorka Alicja Gronau z Joanną Freszel

Michał Górczyński i Joana Freszel


Disklavier
Fot. Anton Grosch

Udział w tym utworze był dla mnie ciekawą przygodą muzyczną i mam nadzieję, że uda się go jeszcze gdzieś wspólnie wykonać.

Towarzyszenie fortepianowi autonomicznemu skłoniło mnie do kilku refleksji. Choć był to ciekawy projekt, jednak żaden nawet najdoskonalszy instrument nie jest w stanie zastąpić żywego człowieka.
Choć fortepian taki ma o wiele więcej możliwości technicznych od żywego wykonawcy (może grać wiele arcytrudnych partii równocześnie w szalonych tempach), nie potrafi on zareagować na bodźce. Odtwarza a nie współtworzy. W związku z tym żaden dialog muzyczny nie jest tu możliwy. To taka kontynuacja gry z taśmą lub raczej metronomem. Możliwości instrumentu fascynują lecz sama gra z nim rozczarowuje. Niestety. Disklavier to bardzo interesująca ciekawostka muzyczna, ale w żadnym wypadku nie może ona zastąpić żywego człowieka. Czyli nadal na polu artystycznym CZŁOWIEK, nawet z gruntu niedoskonały i ograniczony swą fizycznością wypada lepiej w konfrontacji z super MASZYNĄ. Nie jest ona w stanie go zastąpić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz